Dzika kuchnia to nie jest żywność trudnodostępna, której zdobycie wymaga dalekich podróży. Nie musi być sprowadzana z odległych zakątków świata. Dzika kuchnia to skarby naszych ogrodów, trawników, lasów, łąk i nieużytków. Znajdziemy ją wszędzie, gdzie nie dotarł jeszcze człowiek z glifosatem…
Czosnek niedźwiedzi w naszej kuchni
Zaczęło się to już dawno temu, kiedy byliśmy na wyspie Bornholm i zobaczyliśmy łany czosnku niedźwiedziego. Wtedy nie do końca byliśmy pewni, czy można go jeść, ale po powrocie sprawdziliśmy, że jest to jadalna roślina o wybitnych walorach smakowych. W Polsce czosnek niedźwiedzi jest pod ochroną, ale można kupić cebulki lub nasiona. Tak zrobiliśmy i od kilku lat, wczesną wiosną skubiemy soczyste i niezwykle aromatyczne listki, które urozmaicają smak sałatek i są bardzo zdrowe! Tak zaczęła się nasza dzika kuchnia – przygoda z poznawaniem nowych roślin, których nie znajdziemy na żadnym targu, a tym bardziej w sklepach.
Dzika kuchnia naszych babć
Wcześniej zbieractwo kojarzyło się z wyprawą do lasu na grzyby, na jagody. To wspomnienia wyjazdów do babci na wieś, gdzie była prawdziwa dzika kuchnia i zamiast czarnej herbaty i kawy zawsze piło się napar z lipy.. Gdzieś to wszystko zostaje w nas – poszukiwaczach kontaktu z naturą.
No i wróciło.. któregoś roku, wczesną wiosną, kiedy zaczęliśmy pozyskiwać sok z brzozy. Cieszyliśmy się, jak dzieci, patrząc na ten życiodajny płyn, którym podzieliło się z nami drzewo. Odbyło się to z poszanowaniem przyrody, bez nadmiernej ekspansji, co w przypadku zbieractwa jest bardzo ważne. Trzeba bowiem pamiętać, aby nie dać się ponieść i odebrać z przyrody tylko część, zawsze zostawiając roślinę, aby mogła się odrodzić. Zazwyczaj i tak nie będziemy w stanie zbyt wiele na raz zużyć. Nie bądź zbyt zachłanny – to podstawowa zasada zbieractwa!
Dzika kuchnia w przepisach kulinarnych
Kolejny krok do zbieractwa dzikich roślin nastąpił w wyniku zainteresowania łąkami kwietnymi. Założyliśmy w tym roku łąkę, a wcześniej mnóstwo wiedzy na ten temat zaczerpnęliśmy z bloga pana Łukasza Łuczaja:
Napisaliśmy artykuł o łąkach na stronie naszej pasieki:
Przy okazji poszukiwania informacji na temat łąki kwietnej, trafiliśmy na książkę Łukasza Łuczaja „Dzika kuchnia”. Stało się to początkiem nowej, zbierackiej przygody. Książka jest niezwykle praktyczna, ponieważ nie zawiera jedynie opisu roślin, ale również przepisy kulinarne.
Od tego czasu nie ma tygodnia, aby na naszym stole nie gościła nowa potrawa z wykorzystaniem roślin, które dotychczas postrzegaliśmy jako chwasty.
Przykładem może być żółtlica, którą pewnie każdy kojarzy, a nie wiele osób zdaje sobie sprawę, że w Kolumbii i Peru ta roślina sprzedawana jest na targach. Nic dziwnego, ponieważ okazuje się, że nadaje ona potrawom wyśmienity smak i sprawdza się znakomicie jako dodatek do zup. Takich pożytecznych roślin jest mnóstwo!
Kolejną wartościową publikacją na temat wykorzystania dzikich roślin jest książka „Dzikie smaki” Kai Nowakowskiej i Małgorzaty Ruszkowskiej. Świetna, chociaż zawiera tylko przepisy i brakuje opisu roślin, więc jeżeli nie mamy pewności, to musimy posiłkować się atlasami.
Przetestowanie przepisów zajmie trochę czasu, ponieważ sezon już się niestety kończy. Jeszcze w tym roku możemy się delektować, wykorzystując na przykład korzeń mniszka lekarskiego do przyrządzenia pysznej kawy latte, którą widać na zdjęciu powyżej.
Poszukiwanie nowych wrażeń czy rezultat przesytu dobrodziejstwami cywilizacji?
Czy to nie przesada, aby tracić czas na zbieranie ziela? Czy gotowanie z wykorzystaniem niebanalnych roślin to nie jest tylko hipsterska moda? Nie łatwiej pójść do sklepu i po prostu kupić, co potrzeba? Pozostawię to bez komentarza, ponieważ sądzę, że jeżeli czytacie tego bloga, to doskonale wiecie, o co w tym wszystkim chodzi…